Zdjęcia: Joanna Mucha
Każdy
z nas ma taki dzień, gdy staje przed szafą i choćby była ona wypełniona
po brzegi ubraniami z najnowszych kolekcji, po prostu nie ma się w co
ubrać. Może to wina nastawienia, wstania lewą nogą czy hormonów. Na
cokolwiek byśmy tego nie zwalili, każdego z nas prędzej czy później to
spotka. Czym dłużej stoimy, wpatrując się w otchłań szafy, tym szybciej
się irytujemy. Przed oczami wszystkie ubrania zamieniają się w barwną plamę, a czas do
wyjścia, jak na złość, przyspiesza. Co wtedy poradzić na
"niemamsięwcoubranizm"? Zestaw alarmowy, jak kto woli zestaw pierwsza
pomoc. Niech leży sobie gdzieś na półce i czeka na sytuację bez wyjścia.
Niech to będzie to, w czym czujecie się komfortowo i pewnie.
Komplementowana bluzka, czarne rurki i szpilki? Czymkolwiek by to nie
było, sprawi, że poranny stres minie.