Teraz, dwa lata później, bogatsza o wiele modowych przeżyć, tych dobrych i tych.. no cóż hartujących, jestem z powrotem.
Przez dwa lata, moja szafa wypełniła się po brzegi i wcale nie jest to czcze gadanie, ponieważ staram się nie otwierać prawych drzwi szafy, gdyż oczami wyobraźni widzę jak ginę marnie pod stertą ubrań. A jak to się mówi, szewc bez butów chodzi, toteż przez ostatnie lata ubierania innych, przygotowywania sesji, moja szafa przyjmowała wszystko. Naprawdę wszystko. Jakieś rzeczy z sesji, które zgubiły metkę, rzeczy, które kupiłam pod wpływem chwili, a przymierzając w domu doszłam do wniosku - oj nie, hmm może..? nie. , rzeczy, które miałam na sobie kilka razy, ale jakoś smutno mi je wyrzucić, mimo że ich fatalna jakość po praniu nie pozwala na dalsze podróże poza próg mieszkania i mnóstwo innych, które mogłabym podzielić na najdziwniejsze kategorie. Pamiętacie tą scenę z "27 sukienek", gdy główna bohaterka Jane domyka sposobem szafę? Tak, tak wyglądają moje poranki.
Więc kiedy zupełnie nie miałam co na siebie założyć, szafa nie przyjmowała większej ilości ubrań, a ja trzy razy w jednym tygodniu zakładałam mój ukochany t-shirt w paski z COS’a, ponieważ nic innego nie łączyło się w pary, stwierdziłam ok, mamy problem. Skoro codziennie mówię klientom, że trzeba mieć bazę ubrań, którą można zmieniać, łączyć, a w dalszym ciągu wszystko do siebie pasuje, co tu robią te srebrne kuloty, których nigdy nie miałam na sobie.
Robiąc przegląd swojej szafy, stworzyłam własne małe capsule wardrobe. Na pierwszy "rzut" utworzyłam bazę składającą się z 11 elementów, które mogę dowolnie łączyć. Bazę tą, dopełniać będę do 37 sztuk.
A co działo się u mnie przez te ostatnie lata? Ubierałam, tworzyłam, pracowałam, dużo pracowałam. Zrobiłam wiele sesji ze wspaniałymi, kreatywnymi, uzdolnionymi modowo ludźmi. Byłam stażystką InStyle - asystowałam, szukałam modowych inspiracji do artykułów, odwiedzałam pressday’e, miałam wielkie szczęście asystować przy sesjach ze znanymi osobami ze świata filmu i mody, odwiedzałam regularnie wszystkie warszawskie showroomy, a także galerie, butiki projektantów - nawet nie wiecie jaki to trening codziennie przebiec 10 miejsc z kilkunastoma torbami ikea wypchanymi po uszy ubraniami - jeśli byłaby to kategoria olimpijska, złoty medal za wbieganie na 5 piętro, z powodu nieczynnej windy, z dwoma torbami XXL Ikea, należałby do mnie. Jeśli marzycie o stażu w redakcji modowej - to naprawdę warto - to ciężka praca, ale da Wam ona ogromną satysfakcję. Teraz? Teraz jestem osobistą stylistką. Co mogę powiedzieć? że naprawdę dużo radości daje usłyszenie słów: „Pani Ewelino, w tym zestawie czuje się rewelacyjnie.” Wtedy wiem, że było warto.
Dobrze, że wróciłaś na bloga <3 a zestawy rewelacyjne! Dokładnie tak lubię najbardziej się ubierać
OdpowiedzUsuńCiesze sie :)))
UsuńŁał, jesteś! :) fajnie widzieć Cię z powrotem. I cieszę się, że się spełniasz zawodowo.
OdpowiedzUsuńDziękuje ! :))
UsuńBardzo fajny wpis! Nie rezygnuj :)
OdpowiedzUsuńDziękuje <3 !
UsuńFajna stylizacja. Bardzo ciekawe wzorki na spodniach.
OdpowiedzUsuńBędę tu częściej zaglądać.
Zapraszam na mojego bloga http://black-pearls.blogspot.com/
Dziękuje :))
Usuń